Dlaczego Polacy jedzą tak mało wołowiny? – Ogólnopolski Informator Masarski

Analizując wyniki badań Gutkowskiej i in. należy stwierdzić, że mięso wołowe częściej jest spożywane przez osoby posiadające średnie i wyższe wykształcenie, natomiast sytuacja finansowa mieszkańców i rodzaj wykonywanej przez nich pracy nie ma istotnego znaczenia dla omawianej kwestii. Stąd też można przypuszczać, że znacznie większy wpływ na chęć zakupu wołowiny ma nie cena produktu, ale świadomość klienta odnośnie walorów wyrobu. Mogłoby to tłumaczyć wzrost wielkości spożycia mięsa wołowego po 2015 roku. Według danych przedstawionych przez Główny Urząd Statystyczny jeszcze w 2015 roku jeden mieszkaniec spożywał średnio 1,2 kg tego produktu w ciągu roku. Natomiast ilość mięsa wołowego konsumowana w 2017 roku wynosiła 2,3 kg/mieszkańca. Świadczy to o niemal dwukrotnie częstszym nabywaniu i spożywaniu wołowiny przez Polaków. Czy na tej podstawie można się spodziewać dalszych, korzystnych zmian.
Prawdopodobnie należy zachować ostrożność w takich szacunkach. Po pierwsze w roku 2002 w Polsce potwierdzono pierwszy przypadek bydlęcego gąbczastego zwyrodnienia mózgu (BSE), zwanego chorobą szalonych krów. Ostatni raz chorobę wykryto w 2013 roku. Można więc sądzić, że występowanie BSE nie tylko wpłynęło niekorzystnie na ilość produkowanej wołowiny, ale odbiło się także na postrzeganiu tego produktu przez konsumentów. Szum medialny sprawił, że potencjalny nabywca zwyczajnie bał się spożywać mięso wołowe. Dopiero w roku 2017 Polska otrzymała najwyższy możliwy status kraju o znikomym ryzyku wystąpienia BSE u bydła. Mimo że, nie potwierdzono przypadku zachorowania od 2014 roku, na tę decyzję trzeba było czekać (miało to po prostu związek z upływem 11 lat od daty urodzenia zwierząt, u których stwierdzono wirusa). W tym roku polskie media ponownie ogłosiły, że wykryto zachorowanie na gąbczaste zwyrodnienie mózgu u bydła. Rzeczywiście, potwierdzono tę informację, przypadek miał miejsce na dolnym Śląsku. Jednak była to atypowa odmiana BSE (typ L). Odmiana ta nie jest groźna dla ludzi. Tym samym pomimo stwierdzenia wystąpienia choroby szalonych krów w Polsce nie zmieniono statusu w odniesieniu do BSE. Można jednak podejrzewać, że część konsumentów ponownie odczuła strach przed spożyciem wołowiny i czasem nawet nieświadomie rezygnuje z zakupu tego produktu.

Dodatkowym czynnikiem wpływającym na mniej korzystne postrzeganie mięsa wołowego była na pewno ostatnia afera związana z tym produktem. Wszystko rozpoczęło się od reportażu dotyczącego uśmiercania bydła. W materiale przedstawiono nielegalnie prowadzony ubój zwierząt, które były chore. Co więcej, pokazano również praktyki wprowadzania do obrotu jako produktu przeznaczonego do spożycia mięsa pochodzącego z nieprzebadanych krów. Reportaż wywołał oburzenie wśród konsumentów. Pozytywnym efektem tej sytuacji były wzmożone kontrole ubojni. Jednak tzw. afera mięsa wołowego bardzo negatywnie wpłynęła na skojarzenia konsumenta związane z polską produkcją tego wyrobu. Mimo, iż, reportaż odnosił się do konkretnej ubojni, wśród społeczeństwa panowała obawa, że tego typu nielegalne praktyki mogą być stosowane powszechnie.

Mówiąc o niewłaściwym postępowaniu osób produkujących mięso wołowe, należy wspomnieć również o osobach dystrybuujących i sprzedających te wyroby. Z uwagi na znacznie mniejszy zbyt wołowiny, nie jest ona zamawiana tak często, jak inne rodzaje mięsa. W związku z tym pozostały towar jest nadal oferowany w sprzedaży kolejnego dnia. Pomijając kwestie etyczne czy bezpieczeństwa, zachowanie takie bardzo silnie wpływa na postrzeganie jakości mięsa wołowego przez konsumentów. Potencjalny nabywca obawia się (często niestety słusznie), że zakupiona wołowina nie będzie świeża, a tym samym prawdopodobnie okaże się niesmaczna i będzie mogła spowodować zatrucie. Jak już wspomniano, ten rodzaj mięsa jest droższy od tych bardziej powszechnych, jak np. drób czy wieprzowina. W związku z tym klient, stając przed wyborem rodzaju mięsa, jaki powinien nabyć, obawia się po prostu, że pieniądze zainwestowane w wołowinę będą stracone, ze względu na brak świeżości produktu.

Niepewność związana z zakupem mięsa wołowego dotyczy też braku doświadczenia konsumenta. Po pierwsze nie potrafi on ocenić stanu świeżości produktu, bazując tylko na jego wyglądzie. Co więcej, wiele osób, zwłaszcza młodych, nigdy nie jadło wołowiny. Tacy klienci nie są przekonani co do słuszności zakupu. Obawiają się oni, że mięso, które nabyli, okaże się po prostu niesmaczne. Dodatkowo pojawia się jeszcze problem dotyczący przygotowania wołowiny. „Jakiej obróbce termicznej należy poddać mięso?” „Lepsze będzie smażenie czy może pieczenie?” Te pytania stanowią na pewno problem wielu konsumentów. Z powodu braku czasu i chęci zapewnienia smakowitości przyrządzonej potrawy klient niemal na pewno wybierze ten rodzaj mięsa, który zna i który potrafi przygotować.Wydaje się zatem, że sytuacja niewielkiego spożycia wołowiny przez Polaków to tzw. zamknięte koło. Ponieważ konsumpcja tego rodzaju mięsa jest na niskim poziomie, klienci nie znają tego produktu, a tym samym obawiają się go nabyć. Jednak w ten sposób nadal nie zmienia się świadomość Polaków odnośnie postępowania z wołowiną. Trudno więc o radykalne zmiany w spożyciu mięsa.Istnieje duża możliwość, że teorię tę należy uznać za słuszną. W Stanach Zjednoczonych bardzo popularnym daniem są steki wołowe. Generalnie ten rodzaj mięsa jest spożywany powszechnie i zapewne nie budzi obaw. Choć nie obserwuje się wzrostu spożycia wołowiny, jednak jej konsumpcja jest na stałym, bardzo wysokim poziomie. Analizując dane przedstawione na rys. 1 można stwierdzić, że Stany Zjednoczone są krajem, w którym spożywa się najwięcej mięsa wołowego. Oczywiście należy wziąć pod uwagę liczbę mieszkańcow USA. Okazuje się jednak, że we wszystkich krajach Europejskich konsumuje się o około 1/3 mięsa wołowego mniej niż w Stanach Zjednoczonych.Analizując dostępną wiedzę, wyniki przeprowadzonych badań oraz dane statystyczne można określić przyczyny dość niskiego spożycia mięsa wołowego w Polsce. Jedną z nich jest na pewno wyższa niż w przypadku innych rodzajów mięs, cena produktu. Prawdopodobnie czynnik ten połączony jest z niewielką świadomością klientów. Niektórzy nigdy nie próbowali wołowiny, inni nie potrafią jej sami przyrządzić. Dla takich nabywców zakup mięsa wołowego wydaje się być zbyt ryzykowny i zazwyczaj z niego rezygnują. Dodatkowym problemem jest dostępność produktu. Mniejszy popyt powoduje rzadsze dostawy wołowiny, a to z kolei ma wpływ na świeżość oferowanego produktu lub zupełny brak jego dostępności. Co więcej, wołowina nie zawsze jest postrzegana jako towar luksusowy, szum medialny wokół produktu (choroba szalonych krów, „afera mięsa wołowego”) wpłynął niekorzystnie na skojarzenia klientów i chęć zakupu tego rodzaju mięsa.

Prawdopodobnie nie można oczekiwać radykalnych zmian wielkości spożycia wołowiny przez Polaków. Jednak, aby zachęcić konsumentów do wyboru właśnie tego typu produktów warto przede wszystkim zadbać o dostępność towaru. Ważne będzie również umieszczanie informacji w jaki sposób przygotować i podać mięso wołowe (można do tego wykorzystać np. media społecznościowe lub dołączać ulotki do produktów pakowanych). Konieczne są dodatkowe działania marketingowe mające na celu promocję polskiej wołowiny i uczynienie z niej produktu równie powszechnego jak drób czy wieprzowina.